Po południu. 99 % znalezionych grzybów było zdrowych, wszystkie suche z twardymi kapeluszami. Niestety zabrakło miejsca w koszu. Najciekawsze miejsca były pod ściętymi gałęziami. Trzeba się nachodzić. Nie widziałem by ktoś miał więcej, więc podzielę się moją dzisiejszą taktyką. Bez względu na wynik postanowiłem się ograniczyć tylko do swoich miejsc, bez szukania gdzie indziej w razie niepowodzenia. Ponad 3 godziny spędziłem na dwóch sąsiednich polach, nieraz po 3- 4 razy zaglądając w te same miejsca, starając się przejść pole wszerz i wzdłuż. To była dobra taktyka, bo gdy wydawało się nieraz, że nic nie ma, to potem okazywało się, że jednak jest i to całkiem dużo, choć miejscowo. Kilkoro grzybiarzy idących w linii prostej, było o kilka metrów od grzybnych pól, ku mojej radości przeszli dalej. Taktyka, przyjechania na chybił trafił i poruszania się w przypadkowym kierunku raczej nie zdaje egzaminu, chyba, że będzie się miało dużo szczęścia, najlepiej sobie przypomnieć dobre miejscówki i dobrze szukać i nie zniechęcać się, kiedy nic nie ma przez kilka, kilkanaście minut.