duża wersja fotografii z doniesienia
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
|
Zaczarowany las a w nim czerwonego raju ciąg dalszy:
- koźlarz czerwony - 67 szt. (kapcie niepoliczalne),
- koźlarz pomarańczowożółty - 3 szt. (kapcie niepoliczalne),
- koźlarz różnobarwny, białawy, babka - po kilkanaście maluchów (kapcie niepoliczalne),
- kilka podgrzybków,
- kilka słoikowych maślaków (kapcie niepoliczalne).
- ... i po 20 minutach byłem już w swoim niesamowitym zaczarowanym lesie, dla odmiany cieknącym wilgocią po rannych mgłach. Na start pomarańczowa miejscówka a tam bez zmian, nieskończone ilości pomarańczowych nadolbrzymów, zabrałem 3 najmłodsze i dalej w drogę do pierwszej czerwonej miejscówki. A tam już tylko czerwone nadolbrzymy, w 20 minut napełniłem kosz. No i wtedy do głosu doszedł zdrowy rozsądek, który wyperswadował mi jedną rzecz: "chłopie przyjechałeś tu aby przez kilka godzin upajać się pięknem jesiennego lasu i pięknem jesiennych czerwonych grzybów, a ty w 20 minut jak dziki dzik zapełniłeś kosz, przecież za kolejne 20 minut ręce wyciągną ci się do samej ziemi jak u goryla, nogi wejdą w tyłek, do tego zadyszka palacza, ogarnij się". No i się ogarnąłem, wyrzuciłem kilka kapci a w kolejnych miejscówkach do kasza trafiały tylko te najtwardsze, najtwardsze czerwone nadolbrzymy. Twardy byłem, targałem ten ciężki kosz przez kolejne 3 godziny od czasu do czasu wymieniając jednego nadolbrzyma na 2 lub 3 mniejsze. Całości niesamowitego widowiska, dopełniały inne gatunki koźlarzy, których tak samo jak tych powyższych wszędzie było pełno. Tak, że nadrobiłem z nawiązką sobotnia absencję, pofociłem i trochę pozbierałem czerwonego złota. A co najważniejsze wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec a przed nami kolejno 2 długie weekendy. Pozdrawiam i do usłyszenia. |