duża wersja fotografii z doniesienia
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
|
Niestety, nie dla każdego świętokrzyskie było dzisiaj hojne. Po licznych doniesieniach w tygodniu, pełen nadziei zameldowałem się dzisiaj po 4 w swoich rewirach w Sieradowickim Parku Krajobrazowym, niedaleko zalewu Lubianka. A tu lipa - w miejscówkach, które w zeszłym roku wydały 3 albo 4 wysypy borowików szlachetnych, tym razem kompletne pustki. Woda stoi w koleinach, ale las zupełnie uśpiony, z pojedynczymi okazami jakichkolwiek gatunków. Najwyraźniej wilgoć nie została jeszcze wystarczająco przeprocesowana. Skoro nici z planu A, to przystąpiłem do planu B. Na chybił trafił uderzyłem w las jodłowy w okolicach Suchedniowa, licząc, że tam sytuacja może będzie inna. I tak rzeczywiście było, pomimo różnicy raptem 20 km - dużo prawdziwkowego narybka wielkości paznokcia, do tego kilkanaście fajnych średniaczków, które już zebrałem ze sobą - niestety zbierane raczej na chybił-trafił, bo poruszałem się bez planu po nowych terenach. Na zakończenie, kierując się doniesieniem Manowy - wpadłem jeszcze w okolice Bliżyna, do Jastrzębiej. Bywałem już kilka razy, ale zawsze z marnym efektem, nie udawało mi się przebić do lepszych, dalszych i bardziej grzybonośnych terenów. Tym razem też nie zapuszczałem się za daleko, mając już wiele kilometrów w nogach - ale nawet przeczesanie terenów do wysokości Piekielnej Bramy przyniosło dodatkowe kilkanaście sztuk. W sumie przez cały dzień - nieco ponad 30 okazów. Biorąc pod uwagę jak dawno nie zbierałem szlachetnych w czerwcu - powinno cieszyć. A jednocześnie nie da się ukryć, że oczekiwania były większe. Co do zdrowotności, tu jestem za to pozytywnie zaskoczony - wszystkie maluchy i prawie wszystkie średniaki raczej zdrowe. |