Przepis jest banalnie prosty. Siekam panherinkę, zalewam minimalnie spirytusem, jak nie ma to wódką, ale jest słabsza. Ale tak tylko tyci, tyci. Mocno zakręcam, chowam w ciemne miejsce, u mnie jest to szafka haha. Minimum raz na dobę trząsam 🙃. Po 7 dniach odkręcam na 1 dobę, odparowując alkohol. Kiedyś tego nie robiłam, ale jestem delikatna i za bardzo piekły mnie plecy. Na następny dzień, to co zostało, zlewam, wyciskam wszyskie soki z grzyba 😉. Mieszam to w proporcji 50/50 z oliwą z oliwek, a jak nie mam z olejem, który mam pod ręką. Składniki słabo się łączą, więc przed każdym użyciem mocno trząsam butelkę. No do smarowania Nie będę pisać instrukcji 😉 hahaha
Niektórzy dodają chemię, żeby to się połączyło, ja nie. Mam sprawne dłonie, które łączą te składniki na bolących miejscach 😉
Ból pooperacyjny, czyli silny, przechodzi bez prochów. No wspomagam się mikrodawkami z amanity, ale to naprawdę mikrodawki. Nieraz amanitę parzę ) z kozłkiem lekarskim i białoporkiem. RedBull to przy tym pikuś! Po tym jesteśmy cały dzień uśmiechnięci 😀😃😃. Ale trzeba uważać na proporcje, białoporkiem łatwo narazić swoje jelita na wywrót, a tego nie polecam. No i amanita pieczołowicie przygotowana z serduszkiem. |