Dostałem zgodę od koleżanek, to nie pozostało nic innego jak zbierać :-D, choć się na to nie zanosiło. W lesie brak "grzybowego życia", ale w jednym miejscu znalazłem wszystkie grzyby ze zdjęć. Po godzinie spacerowania w deszczu, wreszcie trafiłem na jakieś "blaszkowce", potem kilka koralówek, a jak znalazłem borowika żółtoporego, to stwierdziłem, że mogę wracać do auta, bo borowik, choćby tylko na zdjęciu, rozpoczyna sezon ;-). Wracając drogą coś brązowego "mignęło" mi na skarpie, dwa kroki w tył i widzę ceglaka :-))). To się spinam na skarpę, ale mokro i ślisko, skarpa ponad 5 metrów... no nie wyjdę, więc dookoła, "nadłożyłem" kilkadziesiąt metrów. Jest, dwie sztuki zrośnięte razem, wyciągam aparat dokręcam statyw, szukam miejsca żeby się wygodnie "położyć" do zdjęcia, odwracam się, a za mną cała ekipa ceglastych. Na szczęście obyło się bez ofiar (żadnego nie rozdeptałem) i cała ósemka trafiła do siatki, dziewiąty już nie miał siły iść ze mną ;-). Oczywiście po tym incydencie droga do samochodu "trochę" się wydłużyła, ale już nic nie było. Miejsce z grzybami tylko jedne, ale za to jakie :-D. Mimo ulewnego deszczu w samochodzie na spodniach znalazłem pierwszego w tym sezonie kleszcza... wodoodporny :-). |