Co mam Wam powiedzieć. Sam nie wierzyłem i prosiłem moją Danę aby mnie uszczypnęła w lesie. Po tygodniu pracy gdy wychodzisz z domu, ciemno. Wracasz, ciemno. W weekend czas zabrać psa na długi spacer do lasu. No i rano odwieczne pytanie, zabrać koszyk? Dobra na wszelki wypadek zabieram kobiałkę. I całe szczęście. Efekt dzisiejszego spaceru to 1 siedzuń sosnowy, 7 boczniaków ostrygowatych i 104 pieprzniki jadalne. Zbiór dwóch osób plus pies w dwie godziny. Pozdrawiamy z lubuskiego. D. i D.