Hejka 😊. Doniesienie składam uprzejme, że laski miejskie przeganiałam 😉, w tym wszelkie możliwe krzaczory, a na dodatek, ku zdrowotności dwa popołudnia w Puszczy Niepołomickiej spędziłam 😁. Popołudnia, to określenia na wyrost - bo szybko ciemności zapadają - ale dobra i chwila w lesie. Choć ostatniego rurkowca, ani też palców umarlaka nie znalazłam - ale sporo ciekawostek wyhaczylam 😁. Otóż tak - próchnilców sporo, maślanki ceglaste mają się dobrze, pomarańczem rozweselając smutne liście, tęgoskóry w zadziwiającej kondycji, w.. no właśnie, w nosie (?) chłody mając.
Nadrewnowe grzyby swoje pięć minut mają - wrośniaki rożnobarwne, barwami zachwycają, a
galaretnica ( tadam, moja pierwsza 💪) w zgodzie na pieńku z łycznikiem ochrowym ( chyba) żyje. Na okrasę w lasku miejskim -
boczniaki ( nie wiem tylko czy wszystkie, to
boczniaki) i
kustrzebka 😍. Gdzieniegdzie jeszcze czernidłaki spotkać można. Nie udało mi się tylko
ucha bzowego znaleźć, ale tyle krzaków jeszcze przede mną 😉. Do tego jeszcze inne "wynalazki", które dopiero rozkminiać będę. Jeden problem tylko mam - zdjęć za dużo robię, a potem trudno mi się z nimi rozstać 🥴i karta wciąż na granicy... Jak Ty, KazanSky, to robisz - gdy pamięć przeładujesz i trzeba z którymś się rozstać ( dziękuję za inspiracje 😊). No i jeszcze moje przydrożne
płomiennice - które poszłam dziś odwiedzić - wpadły w hibernację chyba - i ani myślą się rozwijać 🤔. Bunt jakiś, czy co?. Pomału do podsumowania sezonu będę się zabierać ( chociaż podsumowań nie lubię) - bo tyle w tym roku znalazłam piękności grzybowych, że miło mi będzie powspominać. Miłego wieczoru Wam życzę, a sobie śniegu trochę, bo szaro, buro i ponuro, póki co 😉😊