Zakończenie sezonu vol. 354. Tak to już bywa, nałóg jest nałogiem, mając godzinkę z kawałkiem zajrzałem do gąskowego lasu. W dzieciństwie zbierałem tam grzyby, niekiedy z powodzeniem. Lasy na piachach, że nawet brzozy i sosny nie dają rady, mchy, porosty, ściółka, można wyskoczyć w bucie „wyjściowym”. I co? Kolejny rok żegnają mnie
podgrzybki,
gąsek kilka raptem a
podgrzybków nawet sporo, wszystkie podsuszone, podjedzone niekiedy. Pogoda listopadowa, późnojesienna, powiało nostalgią, tęsknotą, sześć miesięcy spokoju. Jutro może polecę na inne grzyby, zbieranie z głową zadartą do góry.
Wolę jednak zbierać grzyby patrząc w dół. Pozdrawiam serdecznie.