Zebrane 23
rydze, 20
maślaków zwykłych. Widziane jadalne -
wodnichy późne.
Dzisiaj wyprawa rowerowo - piesza do lasu, który kusił mnie od dawna, ale jednocześnie zniechęcał dość szerokim pasem wysokiej trawy, krzewów, samosiejek, poplątanych gałęzi starych drzew. Latem gąszcz wydaje się nie do przebycia, teraz, gdy drzewa potraciły liście, a trawa przywiędła jest bardziej dostępny. Wykorzystałam ścieżkę wydeptaną przez dziki i wlazłam w głąb. Rower został na brzegu a ja zaczęłam zwiedzanie. Odkryłam wiele obiecujących miejscówek na jesienne buszowanie, bo tam i młodniki dębowe, i łaty brzóz, buków, modrzewi. No i najważniejsze - sosnowe młodniki 😄 A tam eldorado rydzowe! Spóźniłam się jakiś tydzień😔 Dzicy lokatorzy byli szybsi, zostawiłam tam na rozsiew dobre pół kosza
rydzów. Zapędziłam się dość daleko, dzięki czemu odkryłam łatwiejsze dojście do młodników, niestety daleko od miejsca, gdzie zostawiłam rower, więc nie wiedziałam, czy po powrocie jeszcze będzie na mnie czekał 😄Na drodze pod lasem dużo zwykłych
maślaków, niektóre młodziutkie, ale i te często zasiedlone. Szczerze mówiąc, buszowanie samotnie po takim późnojesiennym lesie, gęsto przerytym przez dziki nie jest zbyt przyjemne, ale jeśli nie przymrozi, to za kilka dni sprawdzę jeszcze czy nie pojawiły się jakieś spóźnione
rydze.