It’s over. Już bez koszyka ale z eko-siateczką a’la Villain i scyzorykiem w plecaku spacer w pobliskich mi lasach. Wietrznie, schyłkowo, przyjemnie. Napotkałem trochę kapci (
podgrzybki) i wyrośniętne
podzielonki (niekształtne). Podłoże nawet wilgotne, nic jednak nie wskazuje aby las miał „wstać” w tym sezonie. Ostatni to jesienny wpis w tym sezonie. Plan mam na cotygodniowe wizyty, ale już bez grzybów. No może ruszę się w „krzaki” nad Wisłę w poszukiwaniu
boczniaków, no ale to pieśń przyszłości. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.