Mglisto i dżdżysto, co koń w galopie, popędziliśmy dzisiaj skoro świt w las z nadzieją na łowy runa leśnego. 1.5 godz dreptania w monokulturze sosnowej, zaopatrzony w koszyk i drugą połowę mieliśmy dokonać wielkich czynów…ale prawda okazała się jakże bolesna. Cosik tam wpadło, szału ni ma, ale zawsze coś….. i umysł dotleniony, kalorie spalone. Młodych podgrzybasów praktycznie brak, dużo z wkładką lub spleśniałych, połowa została jako pożywka dla pełzającego, bezdomnego paskudztwa. Słoiczków niestety dzisiaj niet, zaś suszarka już chodzi. Pozdrowionka, darz grzyb🍄🍄🍄