Miałem już dzisiaj nie jechać, bo pracowałem, ale o 14.30 odcięło mi neta, więc pojechałem, bo co będę w domu siedział. W 2,5 h (15.15-17.45) zebrałem 136
podgrzybków brunatnych - same octóweczki klasy premium. Przymrozki spowolniły grzyby - na miejscach, gdzie zbierałem wczoraj, wyrosły tylko pojedyncze owocniki. Sytuację uratowało kilka zakamarków, których wczoraj nie zdążyłem oblecieć oraz to, że
podgrzybki pojawiły się w części lasu, gdzie tydzień temu zupełnie nic nie rosło - szczęśliwie coś mnie dziś tknęło, żeby tam zajrzeć ponownie.
Przymrozki mają też pozytywny aspekt - wyraźnie poprawiła się zdrowotność najmłodszych grzybów.
Po te starsze nawet nie warto się schylać - wszystkie koszmarnie robaczywe. Odnośnie perspektyw na kolejne dni - nie mam pojęcia jak będzie. Z jednej strony opady u nas mają być raczej symboliczne. Z drugiej strony noce już bez przymrozków i nieco cieplej. To, że
podgrzybki pojawiły się w części lasu, gdzie wcześniej nie rosły, to z pewnością dobry znak. Zauważalna jest jednak negatywna tendencja na miejscówkach, gdzie zbierałem je przez ostatnie dni. Na dwoje więc babka wróżyła. Pożyjemy, zobaczymy. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.