Na pierwszym polu po pół godzinie chodzenia natrafiłem na pas z zatrzęsieniem
podgrzybków, tak że w godzinę miałem pełen kosz, zrobiło się tłoczno, pewien kolejnego sukcesu postanowiłem się przenieść na bardziej odludne tereny, tymczasem dozbieranie "górki" w koszu zajęło mi dwie godziny, a liczba grzybów była minimalna także na stałych miejscach. Na zdjęciu tej górki nie widać, bo grzyby są już ubite podczas jazdy w drodze powrotnej. Trzeba trafić. zbieranie w tym roku to loteria. Oprócz tego zebrane 2 butelki i kilka puszek po piwie.