Niedzielne popołudnie, słonecznie. Poruszam się głównie po drogach i tak przez 4 godziny koszyk kolorami powoli się wypełnia. W głębi lasów sosnowych wydaje się być pusto, lecz w jagodnikach i w mchu nie sposób wypatrzeć maleńkie
podgrzybki. Widoczne są natomiast przy drogach takie nawet kilkucentymetrowe. Jeszcze 8
maślaków zwyczajnych, 2
gąsówki fioletowawe, 4
koźlarze w tym 1 pomarańczowożółty, spora garść wyrośniętych
kurek i na koniec we wrzosach, na samym środku drogi, piękny
borowik.