Pierwszy jesienny
prawdziwek w lesie mieszanym, gdzie w tym sezonie nic nie rosło. Piękny i zdrowy, nie obgryziony przez ślimole i nie zjedzony przez żuki🙂Kilka czerwonych ślicznot, trzy robaczywe
podgrzybki i leśny spektakl... Stado dzików, cała duża rodzina, stałam jak zamurowana a one biegły i biegły, chyba z 20 sztuk zwierza. Tyle chodzę po lasach, ale takiego stada nigdy nie widziałam. Adrenalina na maksa... Piękna inauguracja jesieni🙂