Dzisiaj jest tak jak lubię - grzybów niewiele ale są. Kiedy wchodzę coraz głębiej w las zostawiam za sobą krzyki i nawoływania. Z oddali dochodzi tylko stukanie dzięcioła i gęganie przelatujacych gdzieś wysoko gęsi.
Najwięcej rośnie
muchomorów rdzawobrązowych, takie małe ☂️☂️☂️ - zabieram kilkanaście na spróbowanie. Wcześniej nimi sobie głowy nie zaprzątałam, bo tyle przecież rosło innych. Jeszcze kilka
kurek, 4
czubajki kanie w pokrzywach niezauważone,
siedzuń sosnowy i 38
podgrzybków w średnim wieku (w tym tylko kilka zupełnie młodych)
podgrzybki zajączki,
koźlarze babka,
pojedyncze gołąbki.
Sporo grzybów starych, nasiąkniętych wodą i spleśniałych. Już w drodze powrotnej stanowisko łuskwiaka zmiennego 😊.
No cóż, zapasy grzybów już zrobione: są suszone, marynowane, mrożone i te do krokietów, pierogów i zapiekanek...
Późnym wieczorem zebrane grzyby zaniosłam sąsiadce 😄.
I teraz już nie wiem, która z nas jest bardziej zadowolona 😄
PS - ciekawostki w dopiskach.