Po weekendzie w lesie cisza i spokój. Zaledwie dwie osoby przebiegały gdzieś w oddali. Można do woli delektować się przyrodą. Nie nastawialiśmy się na wielkie grzybobranie bo aktualnie jest przerwa. Spokojnym spacerkiem przez 6 godzin obeszliśmy wiele lasów. Może lepiej żebym nie widziała że kolejne lasy odeszły w niepamięć ☹️ Tną wszystko, świerki, buki, dęby, brzozy. Ale nie ma co się dziwić. Wczoraj w szkiełku pewna Pani dokładnie "wyjaśniła" dlaczego idzie wycinka. Tylko że drzewa w obwodzie 15 cm raczej nie są wiekowe. Ale wracając do meritum. Widać że w weekend przetoczyły się tabuny ludzi
wszystko co rośnie i nie moźna wziąć do koszyka skopane, w tym
szmaciak. Dobrze że nie ma grzybów to się uspokoją. Dzisiaj w koszyku kolorowo choć nie tak jak u Yagi. Znaleźliśmy 16 prawych (wszystkie nogi robaczywe), 7
ceglaków te zdrowiutkie, 4
kozaki czerwone, 2 bruzdkowane i 3 babka. Poza tym
podgrzybek zajączek, złotawy i 22 brunatne - te mokre niemiłosiernie bo w trawie. Zbiór dopełniły przepiękne
siedzunie 😁 Rośnie mnóstwo źółtych
gołąbków,
muchomorów cytrynowych i cudownych czerwonych. Pierwszy rzut
opieńki przeszedł do historii. Taki spacer lubię. W koszyku coś jest, mimo że wynik na godzinę słaby. Las pachnący i mokry, po prostu piękny. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia 😁