Dementując wszelakie bezpodstawne pomówienia i plotki: Ewidentnie to nie byłem ja :) Nie buszowałem w jaworznicko-sosnowieckich igłach po nocy, nie płoszyłem zwierząt, latarka dalej nie naładowana. Ponieważ dzisiaj 13-stego, spałem grzecznie, jak Bozia przykazała do 9-tej, po kawie małe zakupy a do boru dopiero po południu o 16-stej wzorem Katarzyny (może trochę wcześniej przed 15). Las wstrząśnięty, ale nie (z) MIESZANY, czas zbioru 3 godz. bez pedałowania. Udało się troszkę zebrać ok. 70 suchych, czystych i małych
podgrzybków (większe zazwyczaj zasiedlone), 6
prawdziwków (w tym 1 gigant zdrowy
- zostawiłem nogę, zabrałem kapelusz), 4
ceglasie, 12 czerwonych łebków, 3
podgrzybki złotopore i to by było na tyle. Napotkany 1 kolarz i 1 blond-zbieraczka, następnie 2 pary z dziećmi, zatem jak na tak późną porę ludzi dużo. Wnioski: las suchy, rower suchy lecz nadal coś rośnie. Nie będę dziś długo pisał, słodził, bo bolą mnie nogi :)))