Cześć Wam :) Miałem dzisiaj do wyboru albo skoczyć na godzinkę do lasu albo powzdychać i potęsknić za lasem patrząc na Wasze jakże przepiękne zdjęcia. Wybrałem tę pierwszą opcję. U mnie bez lasu to jak bez tlenu. W lesie zameldowałem się około godziny 7.
Grzybobranie rozpocząłem w akompaniamencie pił spalinowych. Cóż taki mamy klimat. Głęboko wierzę, iż to przemyślana
i prawidłowa gospodarka leśna. Grzybobranie trwało jedną godzinę i około 8 minut. Potem szybki powrót do obowiązków.
Udało się namierzyć około 20 borowików i 40 koźlarzy. Jeden grzyb na minutę. Uważam to za dobry wynik.