Jak się robi crash testy autem, to się potem chodzi na grzyby na piechotę 😁 dobrze, że mamy Las Łagiewnicki, to jest gdzie☺ lasy liściaste i mieszane odwiedzamy tylko jak nas do tego zmusi siła wyższa (w tym wypadku zarobiony blacharz🤣), więc koniec końców grzybobranie wyszło wyjątkowo ciekawe :) jako że Las Łagiewnicki to siedlisko suchogrzybka oprószonego, to najwięcej trafiło go do koszyka, ale przynajmniej 3 razy tyle zostało w lesie, jak gęsto rosną tak bardzo są zaczerwione. Tam gdzie więcej sosny trafiają się
podgrzybki brunatne. Oprócz tego pojedyńcze
borowiki,
maślaki żółte, kozia
broda. Z tych grzybów, które do koszyka nie trafiły i zostały nietknięte w lesie: pojedyncze
kanie, chyba
żółciak siarkowy, kilka licznych stanowisk
lejkowca dentego i po sprawdzeniu w atlasie chyba
ozorek dębowy 😀😀😀 trzy ostatnie spotkane po raz pierwszy w życiu, więc wróciłyśmy z siostrą z 18-kilometrowego spaceru usatysfakcjonowane odkryciami 😁