W lesie powódź, trzeba miejscami skakać z kepki na kępkę, a i tak na końcu chlupotalo w butach. W lesie zaledwie kilka grzybów: dwa
podgrzybki, sześć
kurek, dwa
borowiki, dwa
maślaki. Sytuację uratowały leśne dukty: około 80
maślaków, 5
prawdziwków, kilka
sitarzy, oraz dziwak że zdjęcia tytułowego. Ktoś wie co to jest? Więcej w dopiskach.
Ogólnie 3 godziny w lesie z mamą, pod parasolami w momentami ulewnym deszczu. W domu kompletnie mokrzy, ale szczęśliwi.