Zniesmaczony odgłosami odkurzacza w uzdrowisku natychmiast wyruszyłem do Puszczu bo co tam w domu siedział będę. Z grzybkami zrobiło się tak cieniutko jak z chrustem na pustyni, dlatego nie zabrałem nawet mojego wypasionego kosz i lagi pięknej urody mimo pogody, nałaziłem się po gęstwinach i Krzaczorach i znalazłem parę ogryzkowych borowików i podgrzybków przy tym zniszczyłem se gumofilce i potargałem beret. Po powrocie kierowniczka od razu powiedziała mi że mam zryty beret. To cała moja dzisiejsza leśna przygoda, Pa!