Dziś już na wejściu do lasu czekało na mnie znajome Kikusiowe TRIO: Bida z Nędzą, Wielka Granda i Sromota Niemożebna, i choć nie zabiegałem zupełnie o towarzystwo tych Pań, jako kulturalny i dobrze wychowany Indianiec, w dodatku kultywujący serdeczną warmińską gościnność (kobieciny przecież aż ze samej stolicy przyjechały pod Olsztyn!), grzecznie zaprosiłem zacne damy na wspólny buszing po prawdziwkowych miejscówkach i we czwórkę poszliśmy w las. Jak można się było spodziewać, Panie rzetelnie i uczciwie przez cały spacer 2 h pracowały na swoją renomę, czuć było profesjonalizm w każdym grzybie!
I tak, z ogromną radością i przyjemnością znalazłem 10 przerośniętych i skapcaniałych szlachciców, drugie 10 młodych
prawusków cudownie podziurawionych przez czerwie, kilkanaście starych i przemokniętych
podgrzybów, kilkanaście zrobaczywiałych do cna
zajączków i parę sflaczałych
koźlaków siwych- no naprawdę czyste fungowe szaleństwo, no tak to można zawsze zbierać! Dodatkowo pod koniec spaceru jeden bardzo wiekowy, ale wyjątkowy jurny
Borowik Szlachetny (na zdjęciu głównym), bez zbędnych ceregieli i bardzo dobitnie pokazał mi, co sądzi o moim dzisiejszym prawusowym buszingu w jego lesie! Podbudowany tymże jakże miłym gestem i głębokim wyrazem uznania, z ogromnym żalem stwierdziłem, że czas przezacnego grzybobrania powoli dobiega końca i trzeba kierować się na parking. Już przy aucie, szanowne Panie kazały koniecznie pozdrowić ich ulubieńca Kikusia, oczywiście nie omieszkały szczerze skomplementować mojego pustego koszyka, przez długi czas serdecznym podziękowaniom i uściskom nie było końca, wymieniliśmy się mailami i telefonami, na pewno to jeszcze powtórzymy nie raz!!!🤣🤣🤣