Grzyby wydałem więc na oko: 15-20
prawdziwków (młodych niewiele, trzony prawie wszystkie zaczerwione), 10-15
ceglaków, 20-30
maślaków żółtych, 10
podgrzybków złotoporych, 5 brunatnych, gars
kurek, 2-3 garści kolczaka, 2
kanie,
siedzuń sosnowy i... potężne stanowisko
lejkowca dętego - nie liczę, ale tysiak+ na pewno wpadł, spędziłem ponad godzinę ścinając. Oprócz tego spotkałem pieczarki, galaretka,
muchomory czerwieniejące i rdzawobrązowe i mleczaje smaczne. Las jodła, świerk, dodatkowo modrzew, buk, sosna, dąb. Potwierdzam doniesienia innych - młodych dziś niewiele i czerwie ostro atakują.
Moje ostatnie grzybobranie przed wakacjami. Obiecałem teściowej grzyby więc rano pobudka, godzinka drogi i 6:15 pod lasem, tym razem od nieznanej mi strony. Moim oczom ukazało się ze 20 samochodów już zaparkowanych... W środę! Wolę nie wiedzieć co się działo w weekend. Zrobiłem więc nawrotkę ze 2 km i wszedłem w inne miejsce - tam było "tylko" jakieś 7 samochodów. Niektórzy grzybiarze pędzili żeby mnie wyprzedzić w drodze do lasu. Zaczęło się ładnie - od pierwszego tegorocznego
siedzunia i małych
prawdziwków. Ale tempo było wolne. Tymczasem z góry wracali już z pełnymi koszami - nie wiem jak to robią, chyba biorą wszystko z robalami. Trochę jednak zazdrościłem. Zacząłem szukać po wąwozach, ale stromizna innym grzybiarzom też nie była straszna, tam też chodzili. Az tak w końcu, 7:40 - w okolicy buków i dębów dostrzegłem one - moją czarną miłość ♠️ Takiego licznego stanowiska jeszcze nie spotkałem. Do 9:00 mi zeszło. Potem już tylko droga powrotna, bo kosz prawie pełny. Oczywiście idąc na skróty zaliczyłem spektakularną glebę. Na szczęście kosz udało się utrzymać, bo byłaby bieda. Na koniec 2 dorodne
kanie, aż dziw że się uchowały przy takich tłumach. Teraz czeka mnie suszenie, pewnie ze 2 dni suszarka będzie chodzić :) A od przyszłego tygodnia będę donosił z północy Polski - oby doszły tam grzyby :)