Witam :). W drodze powrotnej z Zielonej Góry wstąpiłam na godzinkę do nieznanego mi lasu. Nie nastawiałam się na grzybobranie, a bardziej na rekonesans grzybowy. Ściółka niestety już trochę przesuszona pomimo wczorajszej burzy. Dzisiaj natomiast wiatr szaleje i wysusza resztki wilgoci. Jesień zbliża się wielkimi krokami co widać po pięknie kwitnących wrzosach i masowo rosnących rycerzykach czerwonozłotych, które to spotykałam przeważnie w końcówce września.
I tak spacerując uzbierałam jednego szlachcica i 4
kanie w dębach i brzózkach. W sosnowym po kilka różnych
podgrzybków,
maślaków,
płachetek i 3
ceglasie. Pozdrawiam Was, pełnych koszy życzę i miłego popołudnia :)