Byłem, byłem.. pypcia zbyłem. Cieszę się, że po dłuuugiej nieobecności mogłem w końcu wyrwać się do lasu i dodać sensowny wpis. Wcześniej czasem trochę zazdrość, trochę żal. Przepraszam: (. 4 godzinki po górkach, 15 km, szczerze, lekko nie było. Na tyle max mogę sobie pozwolić. Co do grzybów, nie ma wysypu, lecz bardzo różnorodnie. Ok. 10
prawdziwków, 10
ceglasi, 3
podgrzybki, 1
koźlarz, 1
kolczak, garść
kurek - dno koszyka zakryte :). Do tego bardzo dużo
muchomorów,
gołąbków, mniej
goryczaków i żółtoporych. Korzeniówka pospolita kilka razy, optymistycznie to wygląda. Nocny deszcz pomoże.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.. szczególnie Mimi i doris :). Tazokowi dziękuję. Nie gniewajcie się: ( Na przyszły raz zrobię kolaż - obiecuję :). Dziś taka mała ścieżka, edukacyjna.. A jeżeli się pomyliłem - poprawiajcie śmiało, nikt nie jest nieomylny, każdy jest "ludziem".. PS. Jako, że pierwszy raz w tym roku na początku miałem kłopoty z wyczuciem terenu, grzyby głównie przy ścieżkach, na granicy liściastego z iglastym. W głębi jednego i drugiego dużo mniej.. może 5 szt. Czyli na typowo jodłowe nie ma co się nastawiać. Drugie tyle co w doniesieniu zostało w lesie - letnie, wiadomo bardziej robaczywe. Pół godzinki na koniec - szukanie najlepszej drogi do samochodu :) tak to bywa.. M.