Miało być pięknie a wyszła klęska po urodzaju:- ( Totalne usiatkowe cmentarzysko! Grzybobranie uratowały
kurki. Sporo - 2,5 kg.
Las ten, co ostatnio: zakrzaczenia bukowe, dęby i wysokie trawy. Oczywiście oprócz usiatkowej zgnilizny i pięknych
kurek widziałam sporo innych grzybów, których nie zbieram i nie liczę. Są to:
muchomory czerwieniejące (dużo), gołąbki (raczej starsze i poobgryzane przez żuki i ślimaki) oraz
krasnoborowiki ceglastopore (sporadycznie)
Dzisiaj poszłam do lasu przygotowana! Woda, aparat, koszyk (dobrze, że nie wzięłam dwóch:-)) Na skraju lasu przywitały mnie dwie ślicznoty usiatkowe (zaczerwione, ale przyzwyczaiłam się do robali) i to był koniec przyjemności. Kilka kroków i zaczęło się cmentarzysko usiatkowe. Na setki spotkanych w różnym stopniu rozkładu może 3 były młode. Moje załamanie pogłębiał smród zgnilizny. Zrozpaczona porobiłam zdjęcia i poszłam po leśne złoto i tak uzbierałam 3/4 koszyka
kurek. Myślę, że nieźle jak na desperata:-) Uratowałay mnie od zera, bo nawet te małe
borowiki były robaczywe i tyle na dziś. Straciłam nadzieję:- (