3 godz. w lesie z przewagą buka (poza tym dąb, grab, pojedyncze sosny). Pod bukami głównie gołąbki, i to nie te najlepsze, pod grabami trochę
koźlarków grabowych i pojedyncze
borowiki, pod sosnami - nic. Finalnie wyszło:
-
borowik szlachetny - 1,
-
borowik usiatkowany - 3,
-
krasnoborowik ceglastopory - 1,
-
koźlarek grabowy - 11,
- gołąbki - 26 (ze względu na stan dzielę przez 2),
-
muchomor czerwieniejący - 3,
-
muchomor rdzawobrązowy - 4,
-
kurki - 70+, nie licząc maluchów.
Większe i bardziej wartościowe gołąbki (zielonawofioletowe) zjedzone przez ślimaki albo w całości zaczerwione.
Na moim pierwszym "wzgórzu prawdziwkowym" same
goryczaki żółciowe (łącznie znalazłem ich dziś 5). Chyba przemianuję je na "Wzgórze Goryczy" :). Plus taki, że już się z nimi opatrzyłem i nie muszę robić próby smakowej. Na drugim "wzgórzu prawdziwkowym" tylko gołąbki i pojedyncze muchomory. Za to w miejscach dość niespodziewanych, pod grabami i dębami trafiły się
koźlarki grabowe,
borowiki usiatkowane i pierwszy tegoroczny
borowik szlachetny (na głównym). Trzon do wywalenia, ale kapelusz zdrowy, nada się do suszenia.
Ps. znów spotkałem 4 szyszkowce łuskowate, których w poprzednich latach w ogóle nie widywałem.