las liściasty - grabowych spotkanych pewnie ze tysiąc kapeluszy aczkolwiek do koszyka trafiło dokładnie 50 maluchów, 5 czerwonych dębowych, 1
piaskowiec modrzak i około 5 litrów dorodnej
kurki.
Witajcie. I znów scenariusz rodem z mistrza Alfreda. Na start grabiny i niewyobrażalne ilości grabowych kapeluszy. Bardzo dużych grabowych kapeluszy. Po kilkuminutowym teście już wiedziałem, że te wszystkie kapelusze zostaną sobie w lesie nieruszone (przynajmniej przeze mnie). Tak więc schylałem się tylko po te bobaski, no i oczywiście do zdjęć. Aż mi serce krwawiło jak patrzyłem na całe setki konających kapeluszy. Na szczęście z amoku wyrwało mnie pokaźne gniazdo
kurek. To jest właśnie to czego mi w tej chwili potrzeba i kroki skierowałem w kurkowe brzeziny. A w brzezinach też już nie tak słodko. Dotychczasowa soczysta zieleń traw została okraszona żółtymi brzozowymi listkami i odnalezienie kolejnych gniazd
kurek stało się większym wyzwaniem. Ale dawałem radę a nawet udało mi się dostrzec pierwszego w sezonie "jagodowego" grzybka. Wracając obrałem kierunek przez czerwone dróżki, tydzień temu był jeden dębowy to może dzisiaj będzie drugi. I tu niespodzianka bo najpierw dla zmyłki przy grubym brzozowym chruście przeurocze TRIO a w miejscu dokładnie tym samym co tydzień temu jeszcze piękniejszy DUET (Pozdrawiam dziewczyny). Żeby nie było, że dyskryminacja itp. oczywiście Pozdrawiam wszystkich fanów czerwonych grzybków.