Byłam w lesie- W MOKRYM LESIE- toż to była dopiero uczta. Mało tego, że cudownie mokro pod stopami i nad głową, można było po drodze zaliczyć nie jedną ślizgawkę, to jeszcze znalazłam PIERWSZE w tym sezonie 2
borowiki usiatkowane i olbrzymiego
borowika. Wisienką na tym torcie były
kurki..............
Chłodno dzisiaj, a i niebo zachmurzone. Podłoże leśne nasycone wilgocią tak z impetem w głąb. Taki spacer to rewelacja. Już na wejściu zapachniało mi grzybami, ale tak sobie pod nosem zaszeptałam, że to tylko moja wyobraźnia płata figle. Sezon w tym roku u nas z mocnym poślizgiem. Wszędzie zbieracie, a my po lesie komary zabijamy. Można jedynie na portalu popatrzeć kto i gdzie grzyba zdobył. Tak, że przechadzałam się tymi przesympatycznymi ścieżynkami, i kroki zaraz skierowałam w kierunku znanych mi kurników.
Kurki urosły, ale nie za licznie. Opodal, w trawie, krzakach oraz na podłożu liściastym znajdowałam w ubiegłych sezonach usiatki. A nóż coś się trafi, co szkodzi pobrodzić po rosie. I są. Dwa- częściowo objedzone przez ślimaki- i jak w domku się okazało- lekko posiatkowane przez robaki. Kawałek dalej- tak ze 3 metry od dróżki rósł sobie pojedynczy dorodny
borowik. Cząstki kapelusza uratowane, reszta też posiatkowana. Ale tu nie o wielkość łupu i jego szlachetne zdrowie się rozchodzi, ale, że one wreszcie urosły, tu u mnie na moich terenach łowczych. Dodatkowo w lesie sporo
gąsek- nie zbieram. Część mocno pogryziona przez ślimaki. Dzisiaj walki z komarami nie toczyłam, bo je lekko przechytrzyłam pojawiając się w lesie w przeciw deszczówce. Sezon się zaczyna? dobre pytanie- jak dalej wilgoć się utrzyma, to może być całkiem pięknie. Serdecznie wszystkich ściskam i pozdrawiam :)