Dzisiaj wykorzystując poranne słoneczko i głęboki sen kierowniczki wyruszyłem w pobliską knieję mając na borowika nadzieję. borowika nie trafiłem ale leśnej radości o poranku doświadczyłem. Puszczu przywitała mnie zapachem chrustu i paroma wiosennymi grzybkami których spróbowałem troszkę na surowo i zaraz miałem wizję o leśniczankach, nie wiem tylko czy po grzybkach, czy po napoju zdrowotnym co zabrałem do lasa. A co tam w domu siedział będę i czekał na niedzielne rozmowy dyplomatyczne z przełożoną, wolę spacer w puszczu. Pozdrawiam!