Paweł Lenart - grzybobranie 14 maj 2021, piątek

sezony 2021 0503-0516 DS dolnośląskie #11 (9 fot.) lubelskie #4 (4 fot.) łódzkie #4 (4 fot.) lubuskie #4 (4 fot.) małopolskie #17 (17 fot.) mazowieckie #6 (6 fot.) podlaskie #1 (1 fot.) pomorskie #4 (4 fot.) świętokrzyskie #5 (5 fot.) śląskie #28 (28 fot.) warmińsko-mazurskie #15 (14 fot.) wielkopolskie #13 (13 fot.) zachodniopomorskie #3 (3 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Po uroczystym rozpoczęciu Tour De Las & Grzyb 2021 w Bukowinie, tradycja wiosennego powitania Borów Dolnośląskich też została podtrzymana i to w olśniewającej wiosną Studziance – czyli miejscu, o którym prawdziwki pieśni we wrzosach nucą, wygrywając riffy i solówki na hymenoforze i pokrytym siateczką trzonie. Szczegóły poniżej.
Pociąg Kolei Dolnośląskich mknie po jedynym torze w lesie, gdzie na szlaku nie ma linii elektrycznej. Wokół rozciągają się bezkresne lasy, królestwo sosny, piachy po pachy, niewypały, niewybuchy i inne rekwizyty po towarzyszach ze wschodu, którzy tu kiedyś stacjonowali oraz kapiszony-niewypały wojsk współczesnych. Klimat tych lasów nasycony jest zarówno legendarnymi jak i prawdziwymi opowieściami o grzybach, niezliczonymi przygodami, a ich źródło znajduje się w wokół stacji na okaziciela. To muszą być Bory Dolnośląskie i magiczna stacja Studzianka!!! Kompletnie pusta, obecnie zapomniana, cicha, spokojna, wspaniała, kultowa, jedyna w swoim rodzaju. Gra we własnej lidze. Na próżno szukać drugiej takiej stacji w Borach. Chociaż w nazwie ‘Studzianka’ mamy komponent “studzenia” to i tak powoduje ona żar, wybuch i adrenalinę wśród grzybiarzy! W pochmurny, rześki piątek 14 maja postanowiliśmy z Łukaszem – niezłomnym poszukiwaczem borowików wyruszyć na pierwsze w tym roku oględziny terenów wokół Studzianki. To nasza wiosenna tradycja, którą zainicjowaliśmy w 2016 roku, kiedy to po raz pierwszy postanowiliśmy wspólnie przedeptać bezkres Borów w poszukiwaniu… No właśnie – czego? Niby chodzi o grzyby, ale wizyta w Borach to coś znacznie więcej niż tylko wyszukiwanie grzybów. Studzianka to stacja na okaziciela – ściślej – na żądanie. Czy ktoś słyszał o takiej kombinacji? Owszem, najczęściej mamy do czynienia z autobusami na żądanie, czy na życzenie, jak to teraz zmienili. Ale pociąg? W Studziance tak jest. To chyba nowość, bo w zeszłym roku tego nie zauważyłem. Czyli jest szansa, że nie będzie trzeba gnać z koszami grzybów do Wierzbowej lub Leszna Górnego, tylko pociąg zatrzyma się nam w Studziance, oczywiście pod warunkiem, że staniemy w wyznaczonym miejscu tak, aby maszynista nas dostrzegł i zdążył zatrzymać pociąg. Kiedy już “najedliśmy” się stacyjką w Studziance do syta, obejrzeliśmy każdy centymetr sześcienny terenu wokół stacji i na pstrykali fotek, nadszedł czas na wycieczkę, która przecież już zaczęła się, właśnie w porywającej umysły Studziance. Wzięliśmy ze sobą po koszyku mając pełną świadomość, że poza leśnym powietrzem nic więcej może się w nich nie znaleźć. Pogoda bardzo sprzyjała wędrówce. Znaczna dominacja zachmurzenia, ale bez ciągłych opadów, lokalnie tylko przez kilka minut siąpiło i dżdżyło oraz bardzo przyjemna temperatura, około 14-15 stopni C. Do tego wielka wilgoć w lesie po poprzednich, obfitych opadach. Powietrze nasycone aromatem wiosny z olejkiem eterycznym Borów. Drzewa przemoknięte od strony z której smagały je opady, mech i ściółka namoknięte jak rzadko kiedy, do tego sporo kałuż w lesie, co na bardzo piaszczystym terenie świadczy o porządnej ilości tych opadów, gdyż nie zdążyły jeszcze wsiąknąć w wiecznie spragnione wody piachy. Pierwsze borowiki sosnowe, które były naszym grzybowym celem przy okazji wędrówki to nie są grzyby “wyłożone na tacę”, co oznacza, że trzeba je wybiegać, wychodzić, wyszperać, wyszukać i nie poddawać się, jeżeli nie znajdziemy nic przez kilka godzin. Czasami dopiero końcówka grzybobrania wynagradza determinację i grzybiarski upór. Poszliśmy na tereny, gdzie rozciągają się dywany zbudowane z mchów. Przez środek lasu przebiega droga, a wokół niej – jak okiem nie sięgnąć – wszędzie rozpościerają się mchy. Po opadach są nabite, napuchnięte, pachnące i miękkie jak kołdra z puchu. Człowiek ma ochotę zdjąć buty, skarpety i biegać po nich wte i wewte. Czasami natomiast przychodzi spontaniczna potrzeba walnięcia się na nie, jak na wygodne łoże i poleżenie przez dłuższy moment, a nawet ucięcie sobie drzemki. To oznacza, że las odpręża, daje poczucie bezpieczeństwa i wielkiej laby – stan w którym wszelkie troski można (a nawet trzeba) wyrzucić za siebie i upajać się beztroskim leniuchowaniem. Rozglądaliśmy się po tych dywanach dokładnie i starannie, ale nie wypatrzyliśmy ani jednego borowika, czy też innego grzyba rurkowego, z których najbardziej liczyliśmy na maślaka zwyczajnego. Niemniej człowiek czuje w takich miejscówkach motyle, ćmy, szerszenie i żuki w brzuchu, bo już sam ich wygląd “rodzi” grzyby w głowie.;)) Wraz z dalszymi kilometrami wycieczki, mchy ustąpiły na rzecz uboższego runa, gdzie jego najgrubszą, zewnętrzną warstwę tworzą opadłe igły i porozrzucane szyszki. Często właśnie w takim jednolitym i ubogim podłożu ścieli się grzyb. Jednak i tutaj niczego nie znaleźliśmy. Ponownie pojawiło się więcej mchów, ale też wrzosów i innych, ciekawych gatunków roślin “przyklejonych” do podłoża. Jednak pierwszego grzyba nadal nie odnotowaliśmy, chociaż napięcie w jego poszukiwaniu rosło z każdym krokiem i spojrzeniem na las.;)) Z grzybowych miejscówek wyszliśmy na szerszą, piaszczystą drogę, na której kilka godzin przed nami kręcono jeden z odcinków “Dolnośląsko-borowe Ranczo Wilkowyje”.;)) Tych filmów jednak nie puszczają w TV. Żeby je obejrzeć, przynajmniej pozostałości po poszczególnych scenach, trzeba tu przyjechać. W Bory. Po śladach aktorów można wywnioskować, że kręcono tu scenę zatytułowaną “Tryumfalny spacer”. Na planie znajdowało się trzech wilczych aktorów, którzy tryumfalnym sznurowaniem w spacerowym tempie przeszli się środkiem piaszczystej drogi. Pokazali w ten sposób innym zwierzętom, kto jest panem, władcą i właścicielem tego leśnego rewiru. Ponownie zanurzyliśmy się w bardziej zwarte kompleksy Borów, przeszliśmy przez wrzosowiska, młodniki i średnie lasy oraz sosnową starszyznę, wszędzie wypatrując pierwszego maślaka lub borowika. Jednak nigdzie nie znaleźliśmy ani jednego owocnika. Czasami było znacznie bardziej sucho oraz gorąco i pierwsze grzyby rosły. Teraz jednak coś im nie pasuje pomimo niezbyt wysokich temperatur i dużej wilgotności. Prawdopodobnie przyczyną jest opóźnienie w wegetacji i zimny kwiecień. Przyroda majowa przypomina kwietniową. Być może opóźnienie to przeciągnęło się też na grzyby, gdyż gatunki marcowo-kwietniowe (smardze, piestrzenice, itp.), w tym roku, najobficiej zbierane są właśnie w maju. Czyli na pierwsze borowiki i maślaki trzeba jeszcze trochę poczekać. Są takie miejsca w Borach Dolnośląskich, w których zwarte lasy ustępują na rzecz rozległych, sięgających po horyzont przestrzeni, na których rozciągają się piachy, rachityczne, rozproszone sosny, brzozy z dodatkiem mchów i roślinności piaszczysto-wydmowej. Kojarzyć się mogą z terenami nadmorskimi, gdzie za horyzontem znajduje “wielka woda”, chociaż do prawdziwej “wielkiej wody” jest stąd kilkaset kilometrów. Także i na takich rozległych terenach, a może właśnie na nich widać i czuć geniusz oraz potęgę Borów Dolnośląskich. Można godzinami chodzić tam i z powrotem, zachwycać się bezkresem Borów i pokręcić drogę tak, że przez 5 godzin człowiek będzie się zastanawiać, gdzie jest i jak stąd wyjść?;)) Oczywiście teraz mamy do dyspozycji wspomagacze orientacji, GPS, różnorakie aplikacje, mapy googlowskie, ale mimo tego, zachęcam sprawdzenie samego siebie i pokonanie tych terenów wyłącznie w oparciu o swoje zdolności orientacyjne. Wrażenia gwarantowane!;)) Mogę też napisać, że na dzień 14 maja 2021 roku w bardzo dobrych z grzybowego punktu widzenia warunkach, nie stwierdziliśmy występowania żadnego grzyba rurkowego, np. maślaka zwyczajnego lub borowika sosnowego. Jednak wkrótce planujemy ponowną wyprawę w Bory, tymczasem szanse na znalezienie pierwszego rurkowca systematycznie wzrastają. Cała relacja dostępna pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/tradycja-podtrzymana-studzianka-przywitana. html Pozdrawiam!
sezony 2021 0503-0516 DS dolnośląskie #11 (9 fot.) lubelskie #4 (4 fot.) łódzkie #4 (4 fot.) lubuskie #4 (4 fot.) małopolskie #17 (17 fot.) mazowieckie #6 (6 fot.) podlaskie #1 (1 fot.) pomorskie #4 (4 fot.) świętokrzyskie #5 (5 fot.) śląskie #28 (28 fot.) warmińsko-mazurskie #15 (14 fot.) wielkopolskie #13 (13 fot.) zachodniopomorskie #3 (3 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

Paweł Lenart - grzybobranie 14 maj 2021, piątek

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji