Pozazdrościłem Młodemu Werterowi, bo jak to tak zakończyć sezon z tylko jednym znalezionym jadalniakiem na koncie 😆.
No ale jak się nie ma takiego grzybowego radaru w nosie jak Maciek, to trzeba było się ratować znanym miejscem w ROD.
I były! Powiem więcej. Nawet je uratowałem 😁, bo widziałem obok ślad po jednym, który poległ pod ostrzami kosiarki. Było ich tylko kilka sztuk jak zwykle, ale za to niezwykłej urody. A największy miał równe 100 g. 💪😁