Bo jak nie my, to kto?
Grazka i ja, "cyborgi dwa". Wystarczył jeden cynk, jeden SMS i już byliśmy tam gdzie króla karetą worzono (ż, rz?). Pierwsze były czarki. (Do tych na zdjęciu głównym, prawa autorskie ma Grazka). Potem
smardzowate. A potem to już tylko żeś my gadali i gadali. I nagadać nie mogli. Obgadaliśmy kogo się dało i ile się dało. Tak to jest, jak się kogoś nie widziało chyba z półtora roku. A pogoda, no taka jak w kwietniu. Zresztą wystarczy spojrzeć przez okno. Ani mnie, ani Grazki to nie zniechęciło. Zresztą Ona była w czapce, a ja w.... nazwę to: spodnie z ocieplaczem. Koniec😁