Eksploracja nowej miejscówki na skraju miasta (wierzba, klon, topola i sporo czarnego bzu) wyszła całkiem udanie - głównie dzięki dość licznym stanowiskom
uszaków bzowych (choć zwykle tylko po kilka), a przede wszystkim sporej ilości czarek, przy czym pierwszy raz znalazłem nie tylko mikrusy, ale też takie po 4-5 cm. Poza tym trochę starych
płomiennic zimowych - ewidentnie skończył się na nie sezon. Łącznie 15
płomiennic, 35 uszaków i 28 czarek - do statystyk wszystko dzielę przez 4. Smardzowatych nadal nie stwierdzono (chyba jeszcze za zimno u nas).
Wcześniej znajdowałem czarki malutkie i pojedyncze i wydawało mi się, że nie mają żadnego smaku i zapachu. Dziś po powąchaniu większej ilości i próbie smakowej wydaje mi się, że jednak mają delikatny smak i zapach (choć nie potrafię ich opisać). Na kanale YT "Paweł i grzyby" usłyszałem, że można je jeść na surowo (ktoś próbował?) i tak też zamierzam ich użyć jako dodatek do sałatki.