Lasek łęgowy, miejski. Dęby, jesiony, wiązy, olsze i nie do końca zidentyfikowane przeze mnie krzaki. Śnieg, wiosna, śpiew ptaków, ludzie na luzie i penetracja krzaczorów. Biała pokrywa jest właściwie wszędzie, oprócz niewielkich obszarów zrytych przez dziki w poszukiwaniu żołędzi. Szukane te, których imienia wymawiać nie będę - Yaga postaraj się z czarami, bo moje na te małe czerwone ( na cz..) nie działają. Nie wiem czy to jeszcze poszukiwania czy już obsesja 😂. Ale co tam, było tyle innych cudów, że łez ronić nie będę tylko cieszyć się pięknymi okolicznościami przyrody.
Płomiennice, purchawki, rozszczepki, wrosniaki i chyba śluzowce to gama napotkanych dzisiaj przedstawicieli tajemnego świata, który fascynuje mnie coraz bardziej. I na dodatek ożywione, żelkowate i jędrne
ucho bzowe, rosnące na jesionie, odwiedzone wczoraj. Lubię zimę, bo piękna jest, ale chyba juz wypatruję wiosny i tej zieleni, co świat optymistycznie nastroi 😊. Dzisiejsze buszowanie z piosenką - W moim ogrodzie 😄. Pa 😘