Dzisiaj warunki na zewnątrz aż prosiły, żeby wykorzystać wolny dzień i pójść, gdzie oczy poniosą. Pogoda prawie idealna, a bezwietrzna cisza i delikatna szadź na drzewach i trawach robiły niesamowity klimat. Nawet nie nastawiałem się pod kątem grzybowym. Ot chciałem zwiedzić fragment lasu, do którego jeszcze nie zaglądałem.
Jednak dusza grzybiarza z czasem coraz głośniej się odzywała. Szczególnie gdy znalazło się pierwsze miejsce z potencjałem na
uszaki bzowe. Okazało się, że były i to całkiem ładne, chociaż zmrożone. Po znalezieniu trzech takich kolonii uzbierała się całkiem ładna miska uszaków. Przy okazji trafiło się jeszcze jedno stanowisko
płomiennicy, ale zostawiłem je w spokoju.
Pozdrawiam Grzybniętych!