W atmosferze pustki i ciszy to był spacer po listopadówym lesie pełnym cieni i milczenia. Wiatrem niesiona późnojesienna ballada snuje się między drzewami, dzìęciol jej takty wystukuje. Wysokie sosny się kołyszą, w stan hipnozy wprowadzają, niezrozumiałą mową przy tym jęczą, żałośnie, jakby skarżyły się na coś. Pod nagimi już modrzewiami jesień puszyste, żółtorude kobierce z ich miękkich igiełek utkała. I tylko świerki dostojne, silne, niewzruszone stoją. Wokół nich jeszcze soczyście zielone mchy, a w nich piękne, świeże
podgrzybki rosną. Czy to ostatnie? 102
podgrzybki, 2
maślaki i 3
kanie...
... czy to już tak na do widzenia? Wiem, że nic nie trwa wiecznie... Ale czy to już koniec?🤔🙂