Prawie w 100%
podgrzybki brunatne. Zbiór uzupełniło kilka boletusów,
zielonek maślaków pstrych i zwyczajnych,
kurek i
opieniek. Co do lasu jak to w naszych Borach Dolnośląskich. Piękny las sosnowy, z dodatkiem brzozy, dębu i świerku.
Sezon 2020 nieubłaganie zmierza ku końcowi. Dlatego wraz z Lepszą Połową postanowiliśmy, że na koniec (?) sezonu trzeba zaliczyć coś wielkiego :) Na początku wywiązała sie dyskusja co do kierunku wycieczki. Jedna opcja kierunek wschodni w okolice Kobylej Góry, druga kierunek zachodni - Bory Dolnośląskie. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, przeanalizowaniu wszystkich wpisów na naszym forum podjęliśmy decyzję o odwiedzeniu Borów Dolnośląskich. Ruszamy więc autostradą A4 w kierunku Bolesławca. Niedługo po zjeździe z autostrady wjeżdżamy w lasy. Każda droga boczna lub parking leśny to kilka lub kilkanaście zaparkowanych samochodów. Oczywiście w ogóle się tym nie przejeliśmy. Odjechaliśmy jeszcze kawałek, znajdujemy miejsce gdzie o dziwo nie ma nikogo. Parkuję samochód, wiaderka w garść i ruszamy wgłąb Borów. Początek nie był zachęcający. Pojedyńcze
podgrzybki i to delikatnie mówiąc niezbyt dobrej jakości. Ale jak to mówi przysłowie im dalej w las tym więcej drzew :) Drzew to może i nie przybyło ale grzybów i owszem. Naczynia szybko wypełniły się
podgrzybkami, które podobnie jak na Zachodnim Pomorzu niepodzielnie królują w Borach Dolnośląskich. Trafiamy na kilka boletusów, niestety często nie nadają sie już do zabrania. Również
podgrzybki są mocno "potraktowane" przez ślimaki lub skoczogonki. Martwi trochę bardzo mała ilość młodych grzybów. Być może faktycznie kończy się pomału owocowanie grzybni. No ale póki co z powodu braku miejsca w naczyniach musieliśmy zarządzić odwrót strategiczny. Wymieniamy wiaderka na puste i co prędzej ruszamy z powrotem w głąb Borów. Odchodzimy nieco dalej niż za pierwszym razem.
podgrzybki meldują się na stanowiskach w ilościach hurtowych. Do tego znajdujemy jeszcze kilka
prawdziwych, trafiają się
maślaki, kilka
zielonek i
kurek. Wiele z tych grzybów jest już przerośniętych i pozostała w lesie. Pomimo tych trudności obiektywnych ponownie mamy pełne naczynia. Niestety mija już godzina 15 i trzeba wracać bo krótki listopadówy dzień nieubłaganie zbliża się ku końcowi. Ociągamy się ile można, ale zachodzące słońce i zapadający zmrok wymuszają powrót do samochodu. Na marginesie muszę jeszcze wspomnieć o dużej ilości czerwonych borówek. Jeśli ktoś miałby cierpliwość to bez trudu nazbiera nawet kilka litrów tych smacznych owoców. A nasz finalny zbiór grzybowy to cztery spore wiaderka jak pisałem na początku prawie samych
podgrzybków.
Czy to już koniec sezonu? Trudno to jednoznacznie powiedzieć. Spotkaliśmy bardzo mało młodych owocników a dużo starych, przerośniętych. Ale mam nadzieję, że jeszcze wybierzemy się w tym roku do lasu i coś tam uda się zebrać - stąd ten znak zapytania na początku doniesienia :)