Dopiero w niedzielę robię doniesienie i to nie z powodu tak dużo zebranych grzybów i ich obróbki, wyskoczyły ważniejsze sprawy rodzinne. To grzybobranie przerosło moje oczekiwanie. Myślałam, że grzybki będą, ale nie w tak ogromnych ilościach. Teren na którym zbierałam nie był większy niż 1,5 boiska do piłki nożnej. Chodząc to w przód to raz na prawo, to raz na lewo, zataczając małe, średnie ringi zbierałam i zbierałam. Banan na gębie cały czas. Raz widoczne, a to znowu pochowane pod trawą, wyrastające z drzewa. Jedno wielkie grzybne zakręcenie.......... .... jednym słowem chwilo trwaj jak najdłużej. Piękne grzybobranie, można by było nazbierać tyle żeby mogły się zmieścić w koszyku na pranie (w takich jak kiedyś były), albo koszyk na kartofle przy dawnych wykopkach. Fajnie by było takie ilości wynieść z lasu, ale jak to zrobić jak jesteś w nim dzisiaj sama, a do samochodu dosyć daleko. Dużo też było bardzo naciągniętych wodą i trochę już spleśniałych. Młodych wychodzących spore ilośći, ale średnich najwięcej. Jak nić nie wyskoczy to we wtorek pojadę jeszcze raz. Pozdrawiam wszystkich