Cześć☺️ Ciąg dalszy poszukiwań nowych miejsc, dziś cztery godzinki w lesie i około 150 podgrzybkó. Zacząłem od Krupskiego Młyna, ale stwierdziłem, że to strata czasu, ze względu na niemiłosierne zatrzęsienie ludzi. Znalazłem tam jednego grzyba, ale nie mogłem go wyrwać bo, zobaczyłem, że z drugiej strony ciągnie za niego dziesięciu chłopa😁 a tak na serio to stwierdziłem, że po co mamy sobie tam wchodzić pod nogi jak mogę pojechać 10 km dalej i będę miał to samo, a dodatkowo ciszę i spokój. Tak też zrobiłem. To była bardzo dobra decyzja. Ludzie w lesie też byli, ale jednak znacznie mniej niż w Krupie. Generalnie grzyby mają już niestety tendencję spadkową, a nawet mocno spadkową, podejrzewam, że za tydzień nie będzie już szans na nazbieranie pełnego kosz, chyba że pojadę do lubuskiego😁. Zwiedziłem kilka miejsc i wszędzie widać było ślady działalności grzybiarzy, albo po prostu nie rosły tam grzyby. W końcu rzutem na taśmę trafiłem miejsce, w którym znalazłem 80% całego zbioru w dość krótkim czasie., ale podsumowując to nie było łatwo nazbierać. Do usłyszenia☺️