W Beskidach grzybowe ostatki, garstka
kurek, kilkanaście
opieniek, 3
kolczaki. W większości miejscówek pusto lub grzyby stare, nie nadające się do zabrania. Zastanawiałem się czy nie sprawdzić ceglakowej miejscówki, ale jest w głębokiej dolinie i musiałbym się wracać, a tam mokro i ślisko. Kiedy przechodziłem dokładnie nad nią (kilkanaście metrów wyżej) pomyślałem: "Może na skróty?" i chwilę później sunąłem już w dół do potoku, obyło się bez incydentów. Od potoku znowu kawałek pod górkę, a tam
prawdziwek podpiera kamień, kolejny wyjazd i kolejny
prawdziwek, jeden, ale jest...
do kompletu 16
rydzów, jeszcze 6
kolczaków, druga garstka
kurek i 1
podgrzybek aksamitny, więc potroiłem swój "urobek". Po ceglakach nie było ani śladu.