Kapitan Nemo znów nadaje :). Poranna kawa, wyjazd o 7,7:30 na miejscu, efektywnego (nie efektownego) zbierania ok. 4 h. Droga rozmokła, katorga, pojazd napędzany siłą mięśni zanurzony po peryskop, nie muszę Wam chyba mówić, jak to wygląda. No ale skoro Nika dusi, że raportów nie dodaję, bo komórki spod kaptura z portek wyciągać mi się nie chce, coś musiałem wrzucić. Las mieszany, pod liśćmi prawdziwka zero, w modrzewiu parę
maślaków żółtych, na igliwiu i w mchach małe, zdrowe grubaski -
podgrzybek wysmukły :). Przy powrocie okręt zaczął przeciekać. W domu po dogłębnej analizie odpadły 3 szt.
W koszyczku dla przyjaciela wylądowało ok. setki, w tym 3
podgrzybki złotawe i 7
maślaków modrzewiowych. Zbierane pod sosnami, świerkami, wskazana bliska obecność modrzewia, czyli można powiedzieć, że las iglasty mieszany, na styku różnych drzewostanów. Stosunek czasu do ilości pokazuje, że aby nazbierać trzeba się nachodzić, nie rosną pod każdym drzewem.. nawet nie pod co 5-tym. A by chodzić - trzeba zmoknąć. Oczywiste oczywistości z pola rozszerzonego dla domorosłych grzyboświerków heh. Wczoraj ok. 80 małych maślaczków zwyczajnych do zupy i kilka
koźlarzy, ale zdjęć nie robiłem, stąd brak doniesienia. Przepraszam: (. "Od tygodnia leje w moim mieście.. ścieka wilgoć po sercu i palcie.. z autobusu spłakanego deszczem.. liczę gwiazdy na mokrym asfalcie..." :))) PS. grazka - wywołuję do tablicy :))