200
podgrzybków, w ciągu 5 godzin pobytu w głębokim lesie, w trudno dostępnym względnie wilgotnym terenie, przy całkowitym pustym lesie, przy dobrej znajomości miejscówek, testowanych od ponad 20 lat. Nie piszę o tym by się chwalić, tylko by była świadomość, że przy praktycznie zerowym efekcie wyzbierania przez innych, od czasu ostatniego najazdu ( weekend), nie pojawiają się nowe grzyby. Grzyby występują wyłącznie punktowo w dobrych miejscach pod względem wilgoci, po kilka sztuk. Gdzie indziej np. sosnowych młodnikach, nawet jak się pojawią są całkowicie zasuszone.
Podsumowując, można zebrać, ale tylko przy dużej determinacji, dobrej kondycji i przy braku obaw, by się gdzieś dalej zapuścić w las. Pusty las mówi sam za siebie, ponieważ jak donosili znajomi rowerzyści podczas wycieczek rowerowych w tamte rejony, ten rejon przeżył już oblężenie grzybiarzy. Skoro więc obecnie jest pusto, większość musiała wrócić z pustymi koszami, "a w miasto" poszła wiadomość, że grzybów nie ma.