W pięknych mazurskich lasach, bardzo różnego typu - sosny mieszane z dąbrówkami, buczynami, świerki. Absolutna końcówka sezonu prawdziwkowego. 4 dni spędziłam na buszowaniach, pierwszego dnia myślałam że kuż "po ptokach". na starych znanych szlakach znalazłam 8
prawusków, ale że rutyna zabija poszłam do świerków, gdzie w ub. roku było nic. A tu pojawiły się
podgrzybki, więc 3/4 kosza, ok 100 szt. I na koniec 3
kanie na kolację. Na drugi dzień poszłam w lasy nieznane dotychczas, ale już jako doświadczony grzybiarz. Więc wiedziałam gdzie szperać. Drugiego dnia 60
prawdziwków, trzeciego 80,
czwartego przed wyjazdem ok 90 mniejszych. Wszystko co zabrałam z lasu było zdrowiutkie, odpadały ew. nóżki. Dużo zostało w lesie, małych niewiele. Gratuluję donoszącym na bieżąco, bo ja od 7 do 22 na nogach przy grzybowej robocie nie miałam siły nawet zerknąć w neta:D