Dziś w lesie solidna dniówka bo osiem godzin z jednym pot-stopem na posiłek, uzupełnienie płynów wymianę koszyka i ogumienia. A lekko nie było bo rano polało i parnota była straszna a do tego pomimo że wypsikałem na siebie połowę super spreya od komara to żarło mnie dziś chyba wszystko co potrafi latać. Ale co tam do rzeczy. W lesie bez zmian koszyk napełnić nie łatwo ale coś tam w nim ląduje, nadal sporo jest kozaczków, kurek, zajączków, krówek, widziałem kominki czyli lejkowce, kolczaki, muchomory czerwieniejące, maślaki modrzewiowe i różne gołąbki. A nie mówiąc o borowikach, które nadal rosną.