Dziś w dwóch miejscach spotkałem trzy gatunki.
Smardzówkę czeską pominąłem w zdjęciach, bo i swój czas świetności ma już za sobą. Niemniej nie przestaję się dziwić, że przy tegorocznej suszy udało się jej tak licznie pojawić ( miejscami oczywiście).
W drugim miejscu znanym Wam już z 1-dno grosikiwego smardzyka dziś odkryłem w suchych liściach wcześniej przeoczone naprawdę spore okazy.
A tuż obok stadko smardzy (mitrówek) półwolnych w bardzo różnej kondycji...