Choć na chwilę odetchnąć powietrzem w lesie (lasku miejskim), może nawet jakiegoś grzyba znalaźć, tak po prostu... Pomimo suszy zieleń wybuchła, mieniąc się różnymi odcieniami, przetkana kolorami czeremchowej bieli, fioletem miodunek czy dąbrówki. Przechadzając się ścieżkami a właściwie alejkami, bo to jak wspomniałam miejski lasek jest (pozostałość po puszczy ) usilnie wypatrywałam jakiegoś smardzowatego, tak na wszelki wypadek, bo a nuż by tam gdzieś był... Nie było. Za to kwiecie bujnie rozkwitło, wabiąc owady i ciesząc oczy. Lasek ten trochę dziki, trochę czarowny a trochę uładzony ręką ludzką zachęca do spacerów. I trochę ludzi było. Ale trudno się dziwić, każdy wyposzczony... Odległości zachowane. Wskaźnik humoru poszybował od razu do góry 😊 Deszcz potrzebny od zaraz 🙏