Na gigancie w przydomowych krzakach dzisiaj byłam 😃 Niepokorna jestem... i dobrze, bo chaszcze pełne niespodzianek, rarytasów i delicji pod postacią
smardzy (Yes!), smardzówek, śpiewów, gwizdów, trelów i melodii ptasich, jak i lotów i przelotów tychże łącznie z frunącą nad dwumetrowymi krzakami sarną 😲 Po takiej dawce przedniej, umysłowej rozrywki poziom endorfin ponad normę wzrósł 😊 Wyrzutów sumienia z tego tytułu u mnie brak 😃