Mały, urokliwy lasek, trochę zaniedbany, ale przez to dziki i czarowny. Podmokły teren z dębami, wiązami i jesionami. Pnie omszone, przewrócone przez wiatry, wrośnięte w krajobraz resztek dawnej puszczy. Rękę drwali widać, ale nie są to jakieś inwazyjne wycinki, raczej pielęgnacja. Poszukiwania czarek rozpoczęte, buty wołają o litość i proszą " nie leź tam ". Wlazłam. Pobuszowałam, przemierzyłam dywany liści i mchu i... błota. Obiektu nie namierzyłam, ale podziwiać i tak było co. Zielone liście jaskra wiosennego śmiało przebijają się przez warstwy ściółki i wyciągają się do słońca. Leszczyna kwitnie na całego, mchy szaleją zielenią. Dzięcioł zapamiętale stukał, a świergot innych ptaków rozbrzmiewał przedwczesną wiosenną pieśnią. Niestety, zaś będę musiała poszukiwania rozpocząć innym razem 🧐 Kiedyś was znajdę znajdę....😂